sobota, 28 września 2013

poecilia latipinna silver lyretail -molinezja szerokopłetwa srebrna lira

Ryby w sumie wybrałem przypadkowo, bo same w sobie są ładne ale i spore więc mając tylko duże akwarium można się cieszyć tym gatunkiem i tą odmianą molinezji. Na rynku niby jest ich sporo więc nie powinno być problemu ale wszystko co widzę to raczej krzyżówki 2 gatunków i oby tylko 2 gatunków. Najczęściej krzyżowane są samice molinezji żaglopłetwej z samcami molinezji szerokopłetwej. W ten sposób uzyskuje się więcej młodych a, że to w sumie krzyżówka miedzy gatunkowa ma dla sprzedających mniejsze znaczenie. Ja jednak będę dążył do uzyskania ryb jak w tytule więc czeka mnie trochę zabawy ale uważam, że warto nie dla wielkich zysków a dla utrzymania gatunku w akwariach. Początek jak zwykle problemowy. Wyszukałem 3 samice, które wyglądają jak książkowe szerokopłetwe liry ale samiec niestety przypomina molke żaglopłetwą.



Dodatkowo znalazłem 2 samice, które były w końcowym okresie ciąży i z ciekawości bardziej jak z potrzeby odłożyłem je na czas porodu. Po 2 dniach jedna z nich urodziła ok. 32-34 żywych rybek i kilka, które miały problem z pęcherzem.Te słabsze odpadły. Matka tych ryb bardziej przypomina samicę żaglopłetwej więc nie wykorzystam jej do dalszych krzyżówek. Jednak młode mogą się już przydać choć nie wiem po jakim samcu są. Kiedyś jak próbowałem rozmnożenia tych ryb to wychodziły mi młode w kolorze dzikich a tym razem ok. 60% młodych jest jednak srebrnych co mnie cieszy.

Zdjęcie kiepskie, bo młode choć duże w porównaniu do innych gatunków to jednak ruchliwe. Zaletą młodych jest to, że urodziły się już na wodzie płynącej z kranu oraz jeżeli dorosną to będzie można wpłynąć na dobór rodziców żeby w kolejnych pokoleniach poprawiać kształty i rozszerzyć barwę na jak największa ilość młodych. A zanim te dorosną to liczę na kolejne mioty z dorosłych odłożonych specjalnie choć nie planowo do hodowli. Nie tworze dużego stada ale te 3 mioty co 1-2 miesiące i tak pozwolą na dalszą selekcje i poprawę jakości kolejnych. Jak to się dopracuje to będę myślał co dalej.

5 października na świat przyszło kolejne pokolenie tych molinezji. Po wstępnej selekcji zostało 28 młodych. Odpadły osobniki słabe oraz te co miały problemy z pływaniem. Podejrzewam kłopoty z pęcherzem. Teraz stadko młodych liczy prawie 60 osobników więc będzie w czym wybierać do dalszej hodowli.

Minęły 2 miesiące a ze stadka 60 osobników nie pozostał przy życiu ani jeden. Rybki wielkości 1,5-2 cm umierają poskręcane jakby dostawały paraliż więc zamiast cieszyć się własnym stadkiem zaczynam zabawę od nowa. 
W połowie kwietnia 2014 r. urodziły mi się kolejne ryby. Matki ich znalazłem u kolegi w zaawansowanej ciąży. Tym razem są u mnie pod obserwacją. Karmie tak samo jak poprzednie młode lecz tym razem zasoliłem wodę. Dałem 1 łyżkę soli na 15 litrów wody i obserwuje. Jeżeli znajdę przyczynę, która powoduje padanie młodych to już będzie poważny sukces.

piątek, 27 września 2013

poecilia wingei tiger

Tigery to kolejne ryby, które przywracam do mojej hodowli. Stadko jakie nabyłem od znajomego liczy ok. 40 ryb. Przewagę w stadzie stanowią samice. Ryby są młode więc na razie sam poddałem je wstępnej selekcji. Podstawą było rozdzielenie ryb wg. płci. Młode tigery dopiero co się wybarwiają. Dla samców zamierzam nie tyle co stworzyć a utrzymać standard zwany rakietką. Na początku będzie to trudne, bo już u ich rodziców zobaczyłem, że pojawiły się ryby uciekające od tego standardu w kierunku przypominającym proporczyk lub dwumiecz. Były też pojedyncze osobniki, które trudno przypisać więc w ich potomstwie trzeba będzie zrobić ostrą selekcje żeby ryby nie odbiegały z pokolenia na pokolenie od wybranego standardu. Mi najbardziej podobały się te ryby, których pletwy przypominają wspomnianą rakietkę. Oczywiście jeżeli pojawią się i zaczątki dwumieczy to również założę takie stadko jako dodatkowy standard tigera. Zdjęcia zrobię nieco później jak ryby się wybarwią i podrosną.
Podrośnięte tigery poddałem selekcji a następnie podzieliłem na 2 akwaria. W jednym pływa dosłownie 5 samic i 3 samce, które najbardziej przypominają mi obrany cel hodowli. Pozostałe ryby trafiły do innego zbiornika i tam też mają się rozmnażać. Ze względu na niewielki przyrost populacji czyli ok. 100 rybek miesięcznie młode po podrośnięciu trafiają do jednego zbiorczego akwarium. Trochę mi to utrudni wytworzenie ryb wg. mnie najładniejszych czyli wspomnianych rakietek no ale nie posiadam zbyt dużo małych akwarii żeby każdy miot prowadzić oddzielnie. Samce raczej z grupy ryb rozpoznam po kształtach płetw a gorzej z samiczkami, które wymieszane zostały. Tym sposobem będę zmuszony do oczekiwania na docelową rybę dłużej ale za to cała populacja może być selekcjonowana w jednym kierunku.Oczywiście samce z zaczątkiem dwumiecza pojawiają się więc będzie to osobna linia ryb jak uzbieram ich na tyle żeby to wprowadzić w życie.

niedziela, 22 września 2013

poecilia wingei cobra (snakeskin)

Po wstępnej selekcji wybrałem sobie 4 samce, które mają w przyszłości stworzyć mi stado hodowlane tych ryb. Samic jednak nie było i mam teraz dylemat, która droga szybsza do uzyskania 99% endlerów cobra, bo 100% to raczej marzenie przyszłości. Mam do wyboru samice od tradycyjnego endlera oraz od tigera i zrobię 2 zbiorniki gdzie skorzystam z obu opcji ryb. Droga wydaje się długa i wyboista ale trzeba spróbować, bo myślę, że ryba ciekawa dla akwarystów lubiących małe ryby lub dysponujących małymi zbiornikami. Wstępnie po przemyśleniach postawiłem na samice od dzikiej formy endlera. Miałem też samice tigera ale akurat nie były w nadmiarze więc pozostały w hodowli dla odbudowy populacji tigerów.Oto słabej jakości zdjęcia tych ryb.


Tu wyszły może mało atrakcyjnie, bo normalnie mają ciało koloru zielonego  z charakterystycznym wzorem. Ale co dla mnie jest ważne to równa wielkość ryb to raz, dwa to zbliżone ubarwienie a trzy to kwestia ogona. Ostatecznie znalazłem ryby mniej więcej o równych ogonach. Część tych cobr miała ogony z nierównymi wypustkami mieczy albo w ogóle nie miała lub nawet miała ale jeden wydłużony a drugi bardzo skrócony. Te, które mi nie odpowiadały oczywiście odpadły przy selekcji. Dla mnie najładniej wyglądały te z krótkimi wypustkami mieczy i takie odłowiłem do dalszej hodowli. Pozostałe płetwy miały zbliżone wielkością i ubarwieniem więc nie było to dla mnie tak istotne. Jak widać przód ciała ryby jest podobny do endlera. 

Długo czekałem ale w końcu są młode. Na początku 2014 samice jakie połączyłem z tymi panami zaczęły rodzić. Pokolenie F1 praktycznie już się wybarwiło i co mnie cieszy wśród młodych samców wszystkie wyszły w kolorze tatusiów.  Ale nie było za łatwo w pierwszym miocie F2 pojawiły się samczyki, które wróciły do barwy swych dziadków po mamusi czyli zwykłych endlerów. Niestety ale zostały odłowione z hodowli żeby nie doprowadziły do cofnięcia się hodowli w kierunku dzikiej formy. Podejrzewam, że podczas kolejnego krzyżowania osobników F1 z F0 do utrwalania cech F0 lub wsobnie między F1 doszło do rozszczepienia cech. Na tyle co ja wiem to krzyżując matkę z synem uzyskujemy młode, które mogą mieć 3/4 genów matki choć mogę teraz zupełną nieprawdę pisać gdyż zakładam, że jej syn posiadał 50% cech matki, która ponownie dostarcza nam połowę swych genów w pokoleniu F2. Natomiast gdy skrzyżowało się pokolenie F1 to mogło dojść do rozszczepienia na samiczki z genami cobry oraz zwykłego endlera czego nie sprawdzimy, bo są szare oraz na samczyki w podobnej proporcji co już widać, bo pokazały nam to barwą. Kolejnym czynnikiem, o którym musimy pamiętać przy krzyżowaniu to sprawa genów dominujących. Geny ryb w kolorach dzikich zawsze będą powodowały, że te cechy będą nam narastać dlatego usunąłem z hodowli młode samczyki.

wtorek, 17 września 2013

poecilia reticulata neon blue

Kolejna ładna odmiana długopłetwego gupika. Wyszukałem 3 samce z jak najdłuższymi płetwami a przy tym z silną nasadą żeby potem nie ciągnęły ogona. Tą odmianę charakteryzuje ciało koloru granatowego oraz błękitne płetwy. Samice wyglądają podobnie choć mi tym razem było trudno znaleźć ryby z błękitnymi płetwami. Awaryjnie mam samice, które mają na błękitnym tle wzorek. To jest dobre do tworzenia własnie nowych odmian ale ja na razie chce głównie utrwalić błękitne płetwy u wszystkich młodych w miocie.  


Jeżeli ryby zdecydują się pozować to dorzucę kolejne, bo wydaje mi się, że jest to ciekawa odmiana. Gdyby taka nie była to pewnie nie zwróciłbym uwagi.
Trwało to długo ale w końcu są małe(połowa maja 2014). Nie wiem co było przyczyną, że tak to trwało. Na razie jeden miot ale może z tego miotu da się ruszyć ta ładną odmianę gupika. Użyte do krzyżówki ryby nie mają azjatyckiego pochodzenia więc powinny się rozmnażać a jednak coś chyba im nie pasowało. Pod koniec 2013 roku uzyskałem miot tejże odmiany z samicy, którą wypatrzyłem u kolegi. Obecnie samce a jest ich 4 lub 5 powędrowały do kolejnego zbiornika i tam dorzuciłem im samice wyszukane z takiej typowo amatorskiej hodowli o zbliżonych cechach lecz z nakrapianym wzorkiem na płetwach. Będzie to moja druga linia, którą jeżeli się uda wykorzystam do stworzenia populacji neon blue oraz ryb z drobnym wzorkiem na płetwach

niedziela, 15 września 2013

poecilia reticulata green cobra

Ta odmiana jest na rynku od dawna więc nie jest to coś odkrywczego ale ostatnio jakoś mi się nie udawało z nimi więc przy okazji sobie chce odnowić stadko i tej odmiany barwnej. Z dużej grupy ryb różnych odmian wyszukałem sobie aż 2 samce i 1 samice. Co do samców to jestem pewien.
 Szukałem ryb o jak najdłuższej płetwie ogonowej oraz o dużej nasadzie ogona. Gorzej z równym zakończeniem płetwy ogonowej co widać na zdjęciu wyżej-bo wygląda jakby ryba miała ubytek w górnej części.


 Natomiast samica wydaje się na zieloną cobrę ale ręki nie dam se odciąć, że jest 100% samicą tej odmiany.Niby ma charakterystyczny wzorek na końcówce ogona ale raczej powinien on być chyba na całej płetwie.
 Lepszej na dziś nie mam choć w zanadrzu są jeszcze 2, które na dniach rodziły i później dołączą do tej grupki.

Czas leci i leci a młodych brak. Samce wykazują się dobrymi chęciami a jednak od pół roku cisza. Przy niektórych rybach dostrzegam dziwną niemoc w rozmnażaniu a nie pochodzą one z jakiś innych źródeł.

sobota, 14 września 2013

poecilia reticulata red

Ostatnio zajmuje się wyszukiwaniem ryb przydatnych do hodowli i wynalazłem kilka ciekawych gupików czerwonych. Ze względu na to, że nie za bardzo jest gdzie zakupić całych czerwonych ryb wymyśliłem ostatnio, ze sam spróbuje takie stworzyć poprzez selekcje i teoretycznie mniej lub bardziej trafiony dobór ryb do rozmnażania. A oto stado startowe: 




Wybrałem z grupy ryb 4 samice, które mają w większym lub mniejszym stopniu czerwony ogon. Niektórym gdyby się przyjrzeć to ten czerwony kolor wchodzi na nasadę tuż przed ogonem. Nie są to idealne ryby więc droga do ideału bardzo daleka. Myślę, że docelowo płetwa ogonowa powinna być cała czerwona a kolor również powinien być przeniesiony na płetwę grzbietową.  Być może uda się stworzyć i nasadę ogona czerwoną ale to za kilkanaście pokoleń jak myślę. Z tego co się kiedyś dowiedziałem to może być problem potem z uzyskaniem młodych z tak wybarwionych samic gdyż im bardziej kolorowe tym więcej z tego co pamiętam mają one cech czy też hormonów męskich co powoduje lub może spowodować zanik produkcji jaj. 
A teraz panowie:
Wybrałem 3 samce, które niestety różnią się od siebie.




2 samce maja płetwy mniej więcej równe czyli nie tylko czerwone a dodatkowo wyszukiwałem takie, które mają zakończenie płetwy ogonowej równo zakończone. Jest z tym problem co widać na zdjęciu no ale to były najlepsze sztuki z całej grupy ryb więc to tez daje do myślenia czym się handluje na rynku skoro nie ma 2 idealnie równych ryb. Czerwony kolor również na każdej rybie jest inaczej rozmieszony to znaczy jeden ma czerwoną linie tuż przy grzbiecie a inny znów ma częściowo nasadę ogona oraz okolice głowy. Do zdjęcia ryby były oczywiście zestresowane więc i wyglądają jak zgarbione. Jeden z samców na ostatnim zdjęciu po za 2 miejscami gdzie jest czerwony kolor ma równiej granatowy co widać słabo na nasadzie ogona. Z takich ryb jak podejrzewam można stworzyć ze 2 opcje tych ryb. Jedna selekcjonowana w kierunku jednolicie czerwonym a druga w kierunku czerwonych pletw i granatowego ciała. Czas pokaże czy się myliłem. 
9 października urodziły się pierwsze młode. Jest ich ok. 20. Zdjęcie zrobione tak na szybko.

Te przecinki zdążyły już wyrosnąć i zamieszkać w 112 litrowym akwarium. Po miesiącu rozdzieliłem je wg. płci. Samic jest nieco mniej ale ważne, że są. Niestety rodzice już zakończyli swój żywot ale jedna z samic wydała jeszcze jeden miot więc ogólnie będzie ok. 40-45 młodych do hodowli. Po rodzicach dokładnie nie było widać gdyż ryby były zestresowane co poskutkowało bladymi barwami ale  młode samce jakie mam można by podciągnąć pod ryby nazywane red tuxedo choć idealnie ich nie przypominają. Jak się okazuje to mogą być młode po tym pojedynczym samcu, który nieco przypominał tą odmianę. Samica, która je urodziła raczej była pochodzeniem do tych pozostałych samców czyli mających na sobie jedynie czerwony pigment. Skąd taki wniosek? Po młodzieży, która w zdecydowanej większości własnie jest podobna do tego samca, którego podciągam pod red tuxedo ale mam aż 2 samczyki. właśnie jak te pozostałe samce z grupy startowej więc uważam, że i samica była z nimi spokrewniona. Samczyki zamieszkały w akwarium ogólnym a samiczki zostały w akwarium gdzie się odchowywały. Jest ich 8 może 10 i trochę nierówno rosną. Kolorem przypominają swoją matkę, bo dokładnie nie pamiętam, która je urodziła ze zdjęcia ale samiczki były do siebie bardzo podobne. Natomiast młode samiczki stopień nasycenia barwy na ogonie mają różny. Te najbardziej czerwone skrzyżuje z 22 samcami, które nie miały granatowego ciała. Cały czas łączenie będzie polegało na wyszukiwaniu ryb jak najbardziej czerwonych. Chyba, że uda mi się znaleźć samce całkowicie czerwone a wówczas one będą miały pierwszeństwo w łączeniu a pozostałym samcom proporcjonalnie dorzucę samic jak oczywiście wyrosną do wielkości dorosłej samicy. W tym momencie mogę z tej grupy stworzyć osobną linie w kierunku red tuxedo. 

piątek, 13 września 2013

xiphophorus helleri red delta

Ta odmiana mieczyka już dawno pojawiała się w moich akwariach. Kiedyś udawało mi się kupić po 1-2 szt więc trudno było mówić, że to hodowla tej odmiany a raczej było to urozmaicenie puli genowej mojej domowej hodowli. Teraz o tyle jest łatwiej, że jak się poszuka to można znaleźć nie 2-3 osobniki a setki tylko, że ryby są różniej jakości. Unikam jak tylko mogę ryb z importu, bo mnie nigdy do siebie nie przekonają. Są słabe to raz, są często nieprawidłowo zbudowane to dwa a do tego chorują nagminnie więc zamiast niebawem cieszyć się małymi to często zaczynami zabawę od zakupu wiadra leków co dla mnie jest większa stratą niż jakimkolwiek zyskiem. Mało tego śmiertelność tych ryb jest bardzo duża więc po co wspierać handlarzy i import a samemu ładować się na minę. Sam sprowadzam czasami ryby ale to z Czech no i te ryby są o kilka klas lepsze od tych co zalewają nasz rynek. Tematu bardziej drążyć nie będę, bo nie o imporcie azjatyckich ryb ma być a o stworzeniu na własne potrzeby hodowli mieczyka odmiany delta. Obecnie odłożyłem sobie 4 samice i 1 samca tak na próbę czy coś z tego będzie. Ryby są całkowicie czerwone więc jeżeli samice zaczną rodzić to spodziewam się młodych w tym kolorze choć nie jestem pewien ile z nich wyjdzie z charakterystyczną płetwa grzbietową. Co jest dobre w tym wszystkim to możliwość dalszego rozwoju i stworzenia z czerwonych poprzez krzyżówki mieczyków czerwonego wagtaila czy czarnego delty. Opcji jest wiele tylko trzeba przysiąść i pomyśleć a przy tym mieć sporo zbiorników do selekcji. Na razie z braku czasu i możliwości wkleję słabej jakości zdjęcie poglądowe jednej z samic. Jak zwykle nie chciały pozować więc odłowiłem do słoika czego efektem są zniekształcenia i zachlapane szkło.
No i udało się w akwarium zrobić kilka zdjęć choć za super również nie są, bo jak ryba w ruchu to trudno ostrość złapać.



Oczywiście dzięki kirysom nie udało mi się za bardzo tych ryb wyłapać z rozwiniętą pletwą grzbietową. Samiec na ostatnim zdjęciu choć słabo widoczny ma niestety jak na mnie zbyt wąską tą płetwę ale przy okazji może poszukam kolejnych ryb i coś dobiorę do hodowli. Na razie muszę czekać na pierwsze mioty, bo ryby jakie odłożyłem choć nie są jeszcze wyrośnięte to wykazują chęć rozmnożenia się. Dla mnie ważniejsze jest kolejne pokolenie, bo wtedy odłożę konkretne ryby i te będę rozmnażał. Na dziś ważny jest dla mnie kolor ryb czyli mocna czerwień no i górna pletwa, która najgorzej się prezentuje u samca.
7 lutego 2014 r. uzyskałem pierwsze młode. Nie ma ich dużo, bo aż 48 ale na start zawsze coś. Kilka oczywiście odpadnie a reszta posłuży mi do budowy. Kilka również nie odziedziczyło wyrośniętej płetwy grzbietowej więc przejdą do innej grupy gdzie staną się protoplastami moich czerwonych mieczyków.
Jedną i oczywiście jak najbardziej pozytywną zaletą tych ryb jest szybki wzrost. W maju te ryby wyprzedziły w większości mieczyki koi urodzone we....wrześniu poprzedniego roku. Teraz zostaje mi odłowienia samców z tej grupy żeby nie dochodziło do samoczynnego rozmnażania się niewyrośniętych ryb.

czwartek, 12 września 2013

krzyżówka 2 odmian gurami (dwuplameXmarmurkowe)

Ze względu, że mam problem ze zdobyciem samic gurami marmurkowego oczywiście takich, które będą gotowe do tarła musiałem użyć samicy odmiany dwuplamej. Gurami dwuplame to protoplasta dwóch innych odmian więc nie jest to krzyżówka międzygatunkowa a co jedynie między odmianami. Te dwie odmiany to marmurkowa nazywana czasami "Cosby" oraz złota. Wcześniej  również z braku któregoś z osobników przeprowadziłem tarło dwuplamego ze złotym i wówczas uzyskałem młode o ubarwieniu brązowym z dwoma kropkami. A teraz młode wyjdą na pewno albo dwuplame albo marmurkowe, bo taką krzyżówkę również na wiosnę byłem zmuszony zrobić. No więc tarło tych ryb miało miejsce 23 sierpnia 2013 r. Samica była dwuplama. Po 17 dniach młode wyglądają tak:

Wcześniej nie było sensu robić zdjęcie, bo mój sprzęt ma problem z wychwyceniem tych maleństw ale  mam w galerii inne tarła z wiosny oraz krótkie filmy, które traktuje poglądowo. Delikatny syfek spowodowany jest karmieniem pierwotniakami oraz ostatnio wrzuciłem część tabletki jak urozmaicenie. Obecnie rybki mają ponad 1cm i wciągają jak makaron nicienie. Jaki jest cel takiej krzyżówki? Uzyskanie czy wręcz stworzenie na własne potrzeby kolejnego pokolenia tarlaków gdzie spróbuje rozdzielić te 2 odmiany i pociągnąć 2 niezależne linie. Jako, że stale mam jakiś problem w uzyskaniu tarlaków obu odmian to sam sobie je stworzę.
Ostatecznie jak to chyba często bywa skrzyżowanie formy dzikiej z barwną powoduje, że młode w większości mają ubarwienie formy dzikiej. Wynika to jak się nie mylę z właściwości dominującej genu dzikiego.

niedziela, 8 września 2013

copella arnoldi-smukleń pryskacz

Ten gatunek na moim blogu jest praktycznie przypadkowo. Nie mam z nim planów ale skoro była możliwość uzyskać młode po tarlakach no to dlaczego tego nie zrobić. 

Tu odłowiłem sobie parkę, która miała spełnić rolę poglądową. Dokładnie nie wiem, które ryby podeszły do tarła, bo nie byłem świadkiem tego zdarzenia no ale skoro pojawiła się na szybach ikra to dlaczego nie odchować?. Jak widać samiec różni się od samicy głównie długością płetw oraz wielkością. 
Ikra była złożona na wszystkich szybach więc uznałem, że to złożyło więcej ryb jak jedna para. Po 2 dniach na szybach pojawiły się larwy, które ślamazarnymi ruchami spływały do wody. Oczywiście musiałem je wówczas zebrać gdyż w zbiorniku pływali ich rodzice, którzy potraktowali by młode jak pokarm. 
 Po zgarnięciu larw i wrzuceniu ich do pojemnika zrobiłem zdjęcie. Larwy opadły na dno i tam przebywały 2 dni. Wielkość tego narybku nie przekracza wielkości 2-3 mm. Przyklejone do ścian pojemnika przechodziły dalszy rozwój.

Tu widać ile larw od razu się wylęgło. Te wszystkie kropki to małe rybki.

sobota, 7 września 2013

xiphophorus helleri kohaku/koi-młodzież od 1 miesiąca życia

Specjalnie dla młodzieży wydzieliłem oddzielny post żeby na bieżąco być z ich rozwojem. Kilka dni wcześniej skończyły miesiąc życia. Część odrzuciłem ze względu na kłopoty z pływaniem. Pewnie znów pęcherz. Młodych nie było dużo, bo ok. 30. Rozrzut barwy dość spory. Jeszcze nie liczyłem, bo są za małe na takie zabieg ale kilka jest zupełnie jasnych jak forma dzika, kilka ma tylko czerwoną plamkę w okolicach głowy, część ma najbardziej zbliżone barwy do ideału a trafił się i jeden rodzynek.

 Ta rybka ma przód ciała złoty a do tego czerwone oczy jak albinos. Ciekaw jestem co z niego wyrośnie jak się bardziej wybarwi. Tu akurat był zestresowany to blado wyszedł.
 A tu już nieco lepiej.
Oczywiście rybki poczekam aż wyrosną a obecnie widać przyrosty, bo głównie podaje im nicienie bananowe i tabletki roślinne oraz takie, które mają dużo spiruliny.

Jest końcówka marca a ryby rosną tak wolno, że szok. Największe mają 3-4 cm. Jedyną zaletą w tym czasie jest dla mnie przyrost populacji tych ryb gdyż przy kilku samicach miałem chyba 3 a może 4 porody więc będzie z czego wybierać. Na szczęście nie wszystkie ryby rosły w tym okresie równo ślamazarnie. Kilka między marcem a majem wystrzeliło ze wzrostem. Jeszcze w okresie zimowym zdobyłem 2 samice oraz 1 samca z innego źródła. Ich cel jest również jasny-mają posłużyć do odświeżenia krwi. Jedna z samic nawet już wydała pierwsze potomstwo. Te 2 samice mają nieco więcej ciała w kolorze białym więc łatwo mi je jest odróżnić od reszty ryb. Powoli ale hodowla tej odmiany się rozkręca i mam nadzieje, ze w przyszłym roku będzie co pokazać na zdjęciach.