wtorek, 20 sierpnia 2013

Fundulopanchax gardneri-(gold)-popularny proporczykowiec Gardnera lub znany jako nigeryjski odmiana złota

Ryby odłowiłem z większej grupy. Nie chcę jednak jakieś masowej hodowli tych ryb więc doświadczenie będę zdobywał na jednej parce.
 Do zdjęcia ryby trafiły do małego pojemnika.Trudno było im zdobyć zdjęcie gdyż obie stale były w ruchu.
 Oto samiec. Jak zwykle to ta "ładniejsza płeć" z tej pary i w ogóle w proporczykowcach.
Samica, która również nie chciała współpracować  więc "udało"się tylko część jej złapać na zdjęciu. Jest koloru złotego bez jakiś specjalnie atrakcyjnych barw. Po prostu żółta i tyle.Ryby są wyrośnięte więc ikra jest kwestią czasu. Na razie  trafiły do akwarium 20 litrowego gdzie będę oczekiwał wyników.

 Ostatnia fotka przed wylęgiem. Bardzo widoczne oczy małych proporczykowców.

29 i 30 sierpnia nastąpił wylęg. W trakcie robienia zdjęć zaczęły się wylęgać kolejne rybki. Wczoraj był aż 1 a dziś wysyp. Trochę mieszałem wodą i nagle z 1 zrobiło się 4 a za chwile kolejne.

Trichopodus trichopterus -gurami odmiana złota

Gurami złote są odmianą kolorystyczną gurami dwuplamego. W zeszłym roku miałem kilka tareł tych ryb. Kilkanaście sztuk zostawiłem pod kątem hodowli. Kilka dni temu wybrałem potencjalnych ojców przyszłej hodowli tych ryb. Samice również mam ale są nieco mniejsze.

Samiec bardziej śmiały więc łatwiej było mu zrobić fotkę. Oczywiście stres zrobił swoje, bo ryba na zdjęciu wyszła blada.
Samica drobniejsza i mniej śmiała. Na razie czekam na rozwój wydarzeń z tą odmiana gurami.

niedziela, 18 sierpnia 2013

ikra od młodych galaxy (15.08.13)

17 ziarenek znalazłem od młodych galaxy 15 sierpnia. Nie notowałem od kiedy one są ale pochodzą z wiosennego tarła. Oczywiście piszę o tych tarlakach.
 Udało się zrobić fotki 2 dniowych ziarenek ikry od galaxy. Wydaje mi się, że prawidłowo się rozwijają.

Co ważne to i samce są płodne, bo czasami u ryb jest tak, że samice dużo wcześniej dojrzewają i potem bywa problem z ikrą.Tu jednak wszystko prawidłowo przebiega.
19 sierpnia następuje wylęg z tej ikry co  dzień wcześniej sfotografowałem.

25 sierpnia przeniosłem ten wylęg do małego pojemnika. Z 17 ziarenek wylęgło i rozpłynęło się 9 młodych. Wynik nie jest dla mnie powalający. Pewnie ze względu na wiek młodych wyszła mi niska liczba młodych ryb.

microrasbora galaxy 3 miot (10.08.13)

Od 10 sierpnia mam kolejne młode galaxy. Dorosłe, których jest w sumie niewiele niemal codziennie składają ikrę. Raz jest 2-3 ziarenka a innym razem z 10-15.

Na początek zawsze trafiają do małego pojemniczka. Tam ikra się rozwija aż młode się wyklują i rozpoczną pływanie. Potem stopniowo całą grupkę tych maluchów przenoszę do nieco większego, bo może 2-3 litrowego pojemnika gdzie znów podrastają.

I tu fotka z tego pojemniczka.Woda delikatnie zielona, bo dodatkowo mam tam sporo światła słonecznego co powoduje rozwój glonów.

Trochę gałęzatki nigdy nie zaszkodzi a jak mam to podaje im jako miejsce gdzie dodatkowo rozwija się pierwotniak. Te przecinki mają dosłownie 2-3 dni od rozpoczęcia pływania.

25 sierpnia z braku miejsca połączyłem te młode z starszym miotem, który wcześniej poddałem przesadkowaniu czyli  podzieleniu na większe i drobniejsze ryby. Te większe poszły na mały zbiornik a do tych mniejszych trafiło to małe stadko.

microrasbora galaxy-2 miot.

Od kilku dni(chyba jak się nie mylę od 1-2 sierpnia) mam kolejne młode galaxy. Nowe rybki zamieszkały w pojemniku po starszym pokoleniu. Nie jest to jedno tarło tylko ikra z 2-3 dni zbierana systematycznie i  inkubowana.

Tradycyjnie trochę mchu, i innego syfku dla wsparcia rozwoju pierwotniaków wrzuciłem na dno. Ryby oczywiście też dokarmiam. Po 3-4 dniach już nie tylko pierwotniak ale i trochę nicienia dostają i widać efekty. 2 dni różnicy między młodymi i po 2-3 mm różnicy w wielkości rybek.Tradycyjnie rybki jeszcze małe więc trudno mi złapać choć 1 i zrobić mu zdjęcie.

Po 3 tygodniach (22 VIII) zmuszony byłem do większych porządków w pojemniku. Ustawienie w słonecznym miejscu poskutkowało wysypem glonów co zmusiło mnie to czyszczenia. Rybki odłowiłem i policzyłem. Z tego tarła mam 23 rybki. Te 2 dni różnicy między wylęgiem nadal jest widoczny.

Na kilka minut zamieszkały w pojemniczku a w tym czasie wyczyściłem dotychczasowy pojemnik z tworzywa i zalałem odstałą wodą z innego akwarium. Nie wrzucam ryb na świeżą rybę ze względu na moje obawy śmiertelności do miesiąca życia.
25 sierpnia rybki podałem przesadkowaniu i większe trafiły do akwarium 12 litrowego a do mniejszych wpuściłem młodszy miot.

sobota, 17 sierpnia 2013

xiphophorus helleri black-odbudowa stada

Czarne mieczyki nie są aż tak spotykane i popularne w naszych akwariach jak czerwone. Nie wszystkim przypadły do gustu. Niektórym nie podoba się ich zielonkawe odbicie, które szczególnie widać przy mocnym bocznym świetle. Natomiast ja je zawsze lubiłem i to taki dla mnie z czasów dzieciństwa nieosiągalny obiekt pożądania. W zeszłym roku kupiłem sobie na giełdzie łódzkiej chyba z 20 szt tych ryb. Jak to na giełdzie dostałem misz masz wszystkiego co ludzie tam sprzedają. Ryby odkarmiłem i oczekiwałem młodych. Samce, których było chyba 2/3 tej populacji jak to u mieczyka zwalczały się na tyle skutecznie, że postanowiłem przerwać te gonitwy po akwarium. Nie wiem dlaczego ale zawsze do hodowli używałem średniej wielkości samców. Mam jakieś przekonanie i pewnie szło by to jakoś udowodnić, że największe samce są po prostu nie tyle, że niepłodne a mało zwrotne więc z tego co ja doświadczyłem w mojej akwarystycznej karierze to z tych samców na pewno są dobrzy zadymiarze w akwarium ale nie ojcowie.Te duże zawsze zajmowały się przeganianiem słabszym i mniejszych po akwarium a za to te mniejsze zapładniały samice i dzięki temu miałem młode. Nawet jak takiego dużego samca zostawiałem samego z samicami to też nic z niego nie było. Pewnie i hormony swoje robią ale ja nie jestem genetykiem więc nie rozgryzam to dalej. Kilka lat temu w mojej głowie utkwił jeszcze dodatkowo mit o niepłodności czarnych mieczyków. Najczęściej słyszałem to od starych hodowców poznańskich a twierdzili,że nie będzie młodych po samcach czarnego mieczyka. No to sam na własnej skórze chciałem tego doświadczyć. Kupiłem wtedy aż 1 samca do moich czerwonych samic i po 2 miesiącach miałem już 100 mieczyków. Jako, że to różne odmiany tej ryby to miałem różne opcje tych ryb. Tyle z moich wspomnień z tą odmianą a teraz wyłapałem u znajomego 1 samca czarnego, który z grupy najkorzystniej się prezentował choć ideałem jak to bywa nie jest.
 Wydaje się najbardziej ochoczym samcem do rozmnażania więc zamieszkał u mnie.
A obecnie trwają u mnie poszukiwania samic pod kątem rozmnażania. Na pewno nie skorzystam z czarnych samic gdyż nawet gdyby doszło do rozmnożenia co u mnie nigdy nie miało miejsca to młode w większości  dostają rakowatą narośl i szybko padają. Obecnie poszukuje mu samic jednolicie czerwonych. Po takich wcześniej miałem sporo ryb czarnych ale i też sporo czerwonych.  Samice po pewnym czasie znalazłem. Dostał 4 czerwone panie, które wraz z nim zamieszkały w akwarium. Jednak nie wiem dlaczego nic z tego zestawienia mi nie wyszło a ryby w końcu dokonały żywota stopniowo schodząc z tego świata.
Do krzyżowania z czarnym mieczykiem poleca się dziką formę czyli pospolitego kiedyś zielonego mieczyka. Ja jednak jakoś nie mam przekonania do tych ryb w sensie oczywiście ich urody a z tego co widzę większość akwarystów również nie jest nimi zainteresowana. Po planach rozwinięcia hodowli tej odmiany ryby zostało puste akwarium aż pok koniec marca odłowiłem 2 ciężarne samice czerwone, które pochodziły z mojej wcześniejszej hodowli.
O dziwo po ich porodzie mam młode koloru .............czarnego co mnie zdziwiło no ale przypomniałem sobie, że kiedyś właśnie kilka ryb ocalało po wcześniejszej zagładzie. Więc obecnie mam ładne stadko czerwonych i czarnych podrostków, które na jesień pewnie poddam selekcji i dalszemu rozmnażaniu. Młodych w miotach było mniej więcej po równo jeżeli chodzi oczywiście o ich kolor. Co ciekawe ten samiec ze zdjęcia ma płetwy jasne oraz jasne obrzeża ciała natomiast podrostki przejęły po czerwonej samicy czerwony kolor obrzeży ciała co uznałem za bardziej atrakcyjną formę tego mieczyka. Czas pokażę jak dalej rozwinie się hodowla tych ryb. Przy okazji inna samica z mojej  dawnej hodowli przekazała mi w młodych odmianę tuxedo choć mam nadzieję, ze kilka odziedziczy po niej kształt płetw gdyż to jest lira.

piątek, 16 sierpnia 2013

Corydoras pygmaeus-popularny pigmej

Małe gatunki kirysków stały się ostatnio bardzo popularne. Wraz ze wzrostem ilości małych akwarii wzrosło też naturalnie chyba zapotrzebowanie na małe rybki.



Ryby jakie tu prezentuje w 80% urodziły się wcześniej w moich akwariach. Na czas mojego wyjazdu poszły na przechowanie a obecnie wracają  do akcji. Na początek muszą być zdrowo podkarmione, bo jakoś nie mam przekonania do sztucznego jedzenia oferowanego przez różne firmy.A tym były teraz karmione przez kilka miesięcy.  Kiedyś zrobiłem test i okazało się, że ryby karmione żywym własnej produkcji rosły średnio 2 razy szybciej niż tym co serwują nam producenci w postaci płatków, granulatów czy tabletek więc zamiast płacić za kiepskiej wartości odżywczej produkty stawiam własne hodowle różnych robaków czy skorupiaków i tym karmię. Koszt niewielki a za to lepsze przyrosty i częstsze tarła. Ryby trafiły do akwarium 40 litrowego i obecnie muszą się oswoić z nowym miejscem i nabrać sił a potem spróbujemy je przekonać znów do rozmnażania.

Dałem im trochę spokoju i 4 IX można odnotować ikrę, którą jak to kiryski przykleiły do ścian. Teraz czekam na efekty tarła choć kusi mnie żeby zebrać to ikrę i samemu inkubować.

czwartek, 15 sierpnia 2013

Apistogramma agassizii fire red

Ta odmiana agassizy trafiła do mojego akwarium wraz z pozostałymi pielęgniczkami. W mojej okolicy tych jak i wielu ryb nie ma więc ruszyłem tradycyjnie na południe no i się udało. Zakupiłem stado 2 samców i 4 samic. Zawsze kupuje w ilościach większych jak sam potrzebuje z obawy utraty któreś z ryb. To jednak wyprawa 400 km po ryby więc strata samca praktycznie blokuje rozwój hodowli danego gatunku czy odmiany.




Najpierw trafiły do 24 litrowego akwarium kwarantannowego gdzie musiałem na szybko przygotować im wodę. Oczywiście woda wskazana a woda z Czech i moja to 3 różne rodzaje wody. Na razie spróbowałem "ustawić" parametry pod wodę, w której przyjechały. Potem obniżę pH jak trochę się przyzwyczają.
A na razie trafiły do nieco większego akwarium. Tym razem mają do dyspozycji ok. 40 litrów. 
 A do tego wstawiłem im kilka starych doniczek, w których są zrobione różne otwory. Co widać na powyższej fotce rybom chyba przypadły do gustu skoro bardzo szybko zaczęły do nich wpływać.
 Jeszcze widać bąbelki na ściance doniczki.


Akwarium nie jest duże ale za to powierzchnia dna wzrosła co u apisto jest ważne. No i proszę ryby trafiły do mnie 21 lipca a 13 sierpnia tuż po przeprowadzce:

Jedna z samic przeszła do czynów. Sam jestem ciekaw co z tego wyjdzie, bo praktycznie obecne parametry wody jeszcze nie są idealne, napiszmy książkowe. Twardości mam niskie ale pH nadal jak na apisto wysokie, bo w granicach 7,0.
17 sierpnia i pojawił się pierwszy wylęg agassizy u mnie. Sam trochę jestem w szoku, bo woda za bardzo pod tarło nie była przygotowana a tu proszę.
Młode wysypały się z doniczki. Teraz czekam jeszcze na to czy podniosą się, bo kiedyś miałem 4 tarło borelki i nic nie podnosiło się do pływania.

Tym razem młode się podniosły i rozpłynęły ale stopniowo ich ubywało i muszę dopracować metodę na odchowanie większej ilości. Niebawem dorosłe trafią na większy zbiornik więc będzie więcej możliwości.

środa, 14 sierpnia 2013

poecilia reticulata-leopard tuxedo

Odmian kolorystycznych gupików jest bardzo dużo więc wybór jest spory w tym co się chce hodować. Tym razem w akwarium wyszukałem dosłownie kilka ryb, które można by podciągnąć pod leopard tuxedo. Ryby co dla mnie ważne nie pochodzą z azjatyckich hodowli. Tamte są kiepskiej jakości i często nie można nic z nich uzyskać. Azjaci celowo się zabezpieczają przed rozmnażaniem ich ryb.


Oczywiście z wielu ryb jak to u nas bywa trudno było wybrać choć 2 samce, które by były do siebie podobne. No ale coś tam wyszukałem, odłowiłem i z trudem pokazuje. Przy samcach zwróciłem uwagę na budowę ciała ryby oraz na płetwy. Z dużej grupy ryb znalazłem aż 2, które miały szeroką nasadę ogona oraz pełne płetwy. Końcówka ogona nie jest postrzępiona a to dla mnie ważne. Drugi z samców, który nie chciał pozować ma nieco inne ubarwienie ciała ale uznałem to za możliwe do usunięcia w kolejnych pokoleniach więc go zamierzam wykorzystać do dalszej hodowli.

Jeszcze trudniej było znaleźć 2-3 samice, które można by podpiąć pod tą odmianę.

Te co znalazłem nieco przypominają samce. Szukając samic zwracałem uwagę na rozkład wzorów głównie na ogonie. Inne płetwy też są ważne w sensie budowy ale w sumie samica i tak niewiele nam zawsze pokaże cech swoich przodków. Ważne dla mnie teraz jest to czy uda się po tych samcach uzyskać młode, bo wtedy będę wiedział, ze F1 czyli 1 miot będzie miał połowę genów po ojcu. Na razie trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość i czekać. Cel tej hodowli jest dla mnie zawsze taki sam czyli uzyskanie lepszych ryb jak protoplaści tej linii. 

red cobra poecilia reticulata-popularna odmiana gupika

Kilka razy przewinęły mi się te ryby przez akwaria. Obie płcie bardzo atrakcyjne dla oka. Tym razem jedynie mam samce tej odmiany w ilości aż 2 szt. Choć do jednego jestem na 100% przekonany to drugi wydaje mi się być nieco inny ale jest duży problem znaleźć kilka jednolitych ryb.



Co do tego z pierwszej fotki mam pewność, że to typowy przedstawiciel cobry czerwonej.


A ten drugi samiec widoczny na tym zdjęciu ma ciało jaśniejsze.No ale cóż jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma tak mówi stare powiedzenie i przygarnąłem go na tą chwile do swej małej hodowli. Obecnie ryby obserwuje gdyż muszę mieć pewność, że jego blady kolor ciała nie był skutkiem stresu wywołanego przerzucaniem ryb.

I teraz to co ważne dla mnie. Te gupiki to typowe triangle więc pod tym kątem trzeba szukać samców. Płetwy ciemno czerwone ze wzorkiem, ciało ciemne. Tu oczywiście również ideału nie znalazłem więc samce mają za zadanie przekazać swoje geny na jak najwięcej przychówku a potem zacznę selekcje pod kątem odbudowania stada czerwonej cobry.


wtorek, 13 sierpnia 2013

Aplocheilus annulatus-szczupieńczyk karłowaty

W 2010 roku po raz pierwszy pokazano mi te rybki ale wówczas po za urodą studziła mnie cena ryb. Mimo, że mam dostęp do cen hurtowych to i tak wydawało się, że ta ryba nie zrobi w Polsce kariery. Jest idealna do mniejszych akwarii jako ciekawa alternatywa na robiące karierę microrasbory. Jej zaletą jest zapewne przebywanie na otwartej przestrzeni czego u małych razbor kręcąc się przy akwarium nie zobaczysz. Nie osiąga dużych rozmiarów jak na inne szczupieńczyki i nie wykazuje również agresji choć samce rywalizują ze sobą w widoczny sposób. Ciekawe ubarwienie samców i samic na pewno przyciąga wzrok ale jak to bywa najczęściej brakuje akwarystom odpowiedniej wiedzy żeby sobie zafundować tą rybkę.
W oczekiwaniu na większe stado tych ryb a myślę nad o najmniej 50 osobnikami a może i 70 pozwoliłem sobie na korzystanie z ryb znajomego. Sprowadził grupę szczupieńczyków gdzie dominują ilościowo samice co ciężko tak zakupić. Ze względu na to, że ryby są przeznaczone do sprzedaży a nie do własnego akwarium postanowiłem je przy okazji rozmnożyć. Wszystkie osobniki są wyrośnięte więc nadarzyła się okazją na uzyskanie ikry. Po pierwszym dniu miałem z grupy ok. 40 osobników w tym 2/3 samic ikry w ilości ok 20 ziaren.  Drugi dzień wyglądał podobnie. A na trzeci dzień ikry już nie było więc łatwo zauważyć, że  ten gatunek jest mało płodny to raz a dwa, że daje ikrę okresowo. Na 4 dzień również nie znalazłem ikry. Dopiero 5 dzień pozwolił na zebranie kilkunastu ziarenek ikry. Ikrę sam inkubuje w pojemnikach. Rozwój ikry trwa ponad tydzień więc trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać.
Po tych kilku zdaniach wniosek nasuwa się jeden a mianowicie taki, że żeby uzyskać sporą ilość przychówku tych ładnych ryb to trzeba dysponować sporą ilością dorosłych ryb. Płodność samic jest jak widać skromna ale za pewne nie odbiegająca od innych szczupieńczyków choć innych za bardzo nie zamierzam rozmnażać.


Ryby nie są szybkimi pływakami i wydawało się, że nie będzie większego problemu na zrobienie kilku zdjęć ale jednak stale są w ruchu co powoduje, że większość fotek wychodzi mi rozmazana. Łatwiej chyba uzyskać krótki film:

No i rybki postanowiły się rozmnażać. Od 16 sierpnia nastąpił systematyczny wylęg młodych. Najpierw jednego zauważyłem, na drugi dzień z rana pływały już kolejne 3.

Do wieczora było już 12 a kolejnego dnia wypłynęło 18 i dziś z rana mam w sumie 30 małych szczupieńczyków a kolejna ikra jest w drodze. Dobrze, że wcześniej przygotowałem sobie masę pierwotniaków, bo nie było by czym tego żywić. Młode są bardzo drobne i na razie mało ruchliwe. Na razie zamieszkały w małym pojemniku zanim się nie skończy wylęg. Tam już podaje pierwotniaki żeby te co wcześniej się wyległy nie padły z głodu.

Minęło ok. 2 tygodni a przyrosty są niemal niezauważalne. Rybki te rosną bardzo wolno z tego co widzę. Może to tylko wolny przyrost na starcie ale na dziś to tylko gdybanie, bo nie zajmowałem się tym gatunkiem nigdy i sam się uczę. Na razie przyrost jest na pograniczu 1-2 mm co dla mało wprawionego oka pewnie umknie uwadze.


Najstarsze rybki niebawem skończą 8 tygodni. Mimo, że karmiłem obficie pierwotniakami i później dołożyłem nicienie to z 32 szt zostało 8 ryb, które zaledwie teraz przekroczyły 1cm wielkości. Od 6 tygodnia u młodych pojawiło się ubarwienie znane z dorosłych ryb. Teraz dopiero stały się bardziej ożywione. Wcześniej można było je palcem przesuwać po pojemniku tak były mało ruchliwe i pewnie dlatego tak duże straty wśród narybku. Głodować nie mogły gdyż pływały w jedzeniu.Poziom wody w pojemniku nadal jest niski gdyż zauważyłem, że narybek zajmuje powierzchniową warstwę i słabo podejmuje jedzenie z dna.

poniedziałek, 12 sierpnia 2013

poecilia reticulata-(german tuxedo)-gupiki z błękitnymi płetwami

Gupików nie trzeba chyba bardziej przedstawiać, bo to niemal każdy kto zaczynał zabawę w akwarystykę zaczynał własnie od gupików. Zawsze mówiło się, że to ryba łatwa w hodowli i dla początkujących. Tak może i było ale 30 lat temu a nie obecnie. Od tego czasu powstało wiele form barwnych tej ryby, które również stały się bardzo delikatne. Również różnie to wygląda z ich płodnością. Na rynku bardzo dużo ryb pochodzi z Azji a te bardzo często są w stanie opłakanym. Użyte słowo i tak delikatnie określa stan tych ryb i nie ma co ludziom oczu mydlić ale taki jest fakt. Mnie ten problem od lat irytuje więc czasami zakładam małe stada hodowlane dla własnych potrzeb a jest to dziś trudne. Uznani hodowcy mimo zgarniany laurów na wystawach międzynarodowych nie bardzo chcą współpracować mimo, że sami widzą problem. Skoro im nie zależy to rynek jest zalewany azjatycką rybą kiepskiej jakości, która dodatkowo przynosi nam dziwne choroby, które trudno leczyć nie mając ani dokładniejszej diagnozy ani leków. Na szczęście blisko jest do
Czech a tak hodowla kwitnie w najlepsze. U nas się mówi, że nic się nie opłaca a Czechom jednak się opłaca i bez problemu mają ryby o kilka klas lepsze od tego co się z Azji importuje. Ten kraj jest uznanym eksporterem ryb w Europie więc gdzie uderzyć po rybę jak nie do producentów czy delikatniej to ujmę-hodowców ryb. Więc i ruszyłem na południe w poszukiwaniu ryb a o to efekt wstępnych poszukiwań.

Na początek samce, które mają granatowe ciało i błękitne lub niemal białe wszystkie płetwy. Trudno mi dokładniej sprecyzować jaki to kolor, bo w naturalnym świetle są białe a w sztucznym błękitne.Co dla mnie ważne to budowa ryb. Mimo, że ryby średnio chcą pozować to w miarę widać budowę ciała, która jest wg. mnie prawidłowa. Zwracałem uwagę na nasadę ogona tych ryb a to dlatego,że jeżeli jest wątła to ryba może mieć problem unieść ogon a samce, które ciągną płetwy za sobą są i dla oka mało atrakcyjne no i pewnie będą miały duży problem zapłodnić samice. Super specjalistą nie jestem ale po wielu latach zajmowania się rybami czas robić postępy hodowlane. Dla mnie ważne również były kształty płetw i kolor jednolity. Tylna płetwa nie jest poszarpana jak to często bywa a grzbietowa delikatnie zwisa na ciało.


A teraz czas na samice. Samice również mają ładne pletwy. Kolor jednolity a do tego płetwa ogonowa bardzo duża i niepostrzępiona. Na górnym zdjęciu samice mają nieco grubszą nasadę ogona co jest ich zaletą wg. mnie. Jeżeli z azjatyckich ryb trudno uzyskać przychówek tak te kupiłem albo w ciąży albo tuż przed porodem licząc, że dojadą do domu i wtedy urodzą. Obawiałem się stresu, który może popsuć plany. W takim przypadku jedyny problem to określenie ojca takich rybek. Z tym trzeba się wtedy liczyć, ze do 3-5 miesięcy to wielka niewiadoma co wyjdzie z takiej przypadkowej krzyżówki no ale nie mam wyjścia skoro nie mogę dostać ryb u nas w kraju od uznanych hodowców. Niestety ale samice wypuściły młode no i teraz trzeba poczekać na kolejny miot. Kolejny miot może również być po nieznanym ojcu ale wspólnie doszliśmy w kilka osób na jednym z for do wniosku, ze 3 miot powinien być po tych samcach, które posiadam.Oczywiście przychówku nie wyrzucę a poddam selekcji. Jedno jest pewne-ojciec był tej samej odmiany co matka.
Żeby nie było tak słodko to teraz kilka problemów jakie pojawiają się z adaptacją ryb. U mnie w kranach płynie twarda woda. Średnio jest to 16-18 st. N a zakupione ryby żyły w wodzie bardzo miękkiej o twardości ogólnej nie większej jak 3-6 st. N. W zeszłym roku również w ten sam sposób przenosiłem ryby i niestety po 2 tyg. już ich nie było. Wtedy próbowałem je przystosować do mojej wody. Codzienne podmianki-maksymalnie 5% wody zamieniałem na moją twardą. Nagle jednak ryby w ciągu kilku godzin wszystkie pały i to może być problem dla mniej doświadczonego hodowcy. Tym razem nie ryzykuje. Ryby trafiły od początku wraz z wodą, w której przyjechały do małego akwarium. Stado startowe kupiłem w układzie 3 samce i 5 samic, które wpuściłem do małego 24 litrowego akwarium. Ktoś stwierdzi, że mają tam ciasno ale należy pamiętać, że nie mam wody, w której wcześniej żyły po za tą co była w woreczku przeznaczonym do transportu ryb. W akwarium jest oczywiście tylko woda więc nie ma problemu, że trzeba jeszcze odliczyć podłoże czy rośliny i ozdoby jak korzenie itp. Obecnie ryby mam ponad 3 tyg. i straciłem 2 samice, które nie poradziły sobie z porodem w nowych warunkach. Te ryby do końca zostaną na tak miękkiej wodzie natomiast jeżeli uzyskam ich potomstwo to ono będzie przygotowywane do bardziej twardej wody. Mam nadzieje, że 3 pokolenie będzie mogło żyć już w poznańskiej kranówce.

17 sierpnia pojawił się pierwszy miot gupika u mnie urodzony. Sam jestem teraz ciekaw co z nich urośnie. Kolor i kształty raczej będą zbliżone do tego stadka ale maiłem kiedyś sytuacje, ze ryby słabo rosły.

Jako, że jestem równie niecierpliwy jak początkujący akwarysta to w ciągu kilku dni małe gupiki przyzwyczajałem do naszej kranówki. Jak na razie ryzyko się opłaciło. Strat nie ma do dziś więc podejrzewam, że to dobry okres na szybkie przystosowanie ryb z miękkiej czeskiej wody na poznański twardy kran.
Pojemnik zrobił się za ciasny i 30 sierpnia przeniosłem je na akwarium 12 litrowe. Może  dla niektórych to za mały litraż ale ja i na takim baniaczku potrafię wyprowadzić ładne młode. Pierwsze sprawdzenie miotu po przenosinach można uznać za optymistyczne. Może 1/4 młodych niebawem odpadnie, bo niestety z tego co widzę mają kłopoty z pęcherzem i nie pływają normalnie w toni tylko poruszają się skokami.



Długo nie wytrzymałem i już dziś poddałem narybek selekcji. Z całego miotu odpadło 12 szt, z których 1 miała na zewnątrz wnętrzności a reszta zaburzenia w pływaniu co skutkowało skaczącymi ruchami i brakiem przyrostów wielkości w porównaniu do reszty ryb.

Tu zdjęcie tych nieszczęśników. Po samych rybach widać, że siedzą na dnie i tylko się podrywają skokami. Takie ryby niestety nie przeszły selekcje wstępnej choć udaje im się przyjąć pokarm.

5 października rozdzieliłem rybki wg. płci Samców jest mniej co mnie cieszy,bo nie one rodzą. Barwa ryb będzie zbliżona do rodziców. Samce mają już płetwy wydłużone.Teraz po rozdzieleniu uniknie się przypadkowego zapłodnienia. W tym okresie  nie widać jeszcze które samce będą najlepiej zbudowane a samice mimo, że są zdolne do rodzenia to są na etapie wzrostu co również dla nich byłoby niekorzystne. Ciąża powoduje zatrzymanie wzrostu samic i dodatkowo osłabienie co nie jest wskazane na tym etapie hodowli.

niedziela, 11 sierpnia 2013

poecilia sphenops "yellow"-molinezja żółta

Molinezje podobnie jak gupiki czy mieczyki od dawna pływały w moich akwariach. Zawsze jednak były to chyba najbardziej znane w Polsce czarne molinezje nazywane powszechnie "black molly". Po wielu latach natrafiłem jednak na ten sam gatunek ale ubarwiony żółto. Ryby zaciekawiły mnie. Na początku kończyło się jedynie na obserwacji tej odmiany ale z czasem zacząłem szukać tych żółtych ryb. Oczywiście z czasem w sklepach zaczęły się pojawiać ale większość z nich to była jak się nie mylę mieszanka różnych molinezji. Niestety ale mnie nie zadowala bylejakość więc szukałem ryb jak najbardziej bliskich ideału. Ideału wg. moich kryteriów oczywiście. Sklepy odpuściłem sobie i szukałem wszędzie. W końcu ruszyłem do Czech w poszukiwaniu ryb, bo w promieniu wielu kilometrów nic nie widziałem godnego uwagi.

Ryb na początek przywiozłem dosłownie kilka, bo jak to u mnie bywa-od razu u hodowcy poddałem jego ryby ostrej selekcji. Na start kupiłem dosłownie 4 pary z czego 1 parę przeniosłem do innego akwarium.

Ta para tymczasowo zamieszka w moim akwarium w domu.Samiec jak widać żółciutki jak potrzeba. 

Samicy również chyba nie brakuje cech ryb jakich ja oczekuje. Kiedyś miewałem ryby o oczach żółtych ale nie udało mi się zachować ich potomstwa. Po prostu ryby z nie mojej winy zginęły a wraz z nimi moja linia żółtych molinezji. Straciłem 2 lata pracy. Ryby po 3 tygodniowej kwarantannie przeniosłem do domu.

Ryby szybko się rozpłynęły po akwarium. Jak to bywa rozpoczęły od opłynięcia zbiornika.

Obecnie zamieszkały w 112 litrowym akwarium z grupką prętników karłowatych, kilkoma zbrojnikami i mieczykami. A teraz czekamy na to czy uda się uzyskać po tej parze zdrowe i ładnie wybarwione potomstwo.